wtorek, 3 listopada 2009

OJOJOJ

dzieje się, dzieje...

Razem z eM mamy wrażenie, że w tamtym tygodniu włączyliśmy koło, które toczy się coraz szybciej. I aż sie zastanawiamy czy dobrze czy też źle zrobiliśmy. Jesli wszystko wypali (żeby nie zapeszać nie zdradzę co) końcówkę roku i jego początek a właściwie dwa pierwsze miesiące będziemy mieć bardzo pracowite. Ale jest TO tego warte, więc trzymamy kciuki za powodzenie naszej misji :-)

Oprócz tego toczącego się koła, sama również wymyślam sobie zajęcia i staram się je skrupulatnie wypełniać. Podoba mi się fakt, że jakoś daję radę a nie jak zwykle większośc planów spełza na niczym. Może w końcu etap nie kończenia rzeczy mam za soba :-) Oby!


Póki co mam mało czasu na robienie zdjęć moich wytworów - plan: w tym tygodniu to nadrobić!

A na dobry początek kilka ujęć szkatułki imieninowej dla mojej mamy. Wykonana stylem "shabby shic" po raz pierwszy. Drewno pomalowałam najpierw czekoladową farbą a następnie ecry, przecierki papierem ściernym (ale się namęczyłam) i acetonem :-) Szkoda że wcześniej na to nie wpadłam. Motyw oczywiście serwetkowy. Całośc została kilkakrotnie polakierowana i prezentuje się wyśmienicie.
Mama była zachwycona (a to najważniejsze), zreszta ja i eM również.








poniedziałek, 19 października 2009

CZERWONO MI

Kilka dni temu znajomy zapytał, czy chodzę czasami ubrana na nie kolorowo :-) Odpowiedzialam, że bardzo rzadko. Uwielbiam kolory. Moja szafa to jeden wielki kolorowy mix przepleciony w niewielkiej ilości szarościami i brązami. Czasami trafi sie coś czarnego, ale bardzo sporadycznie.
I dlatego właśnie z miłości do kolorów, powstał czerwony komplet. Wybierając się do sklepu po włóczkę miałam w planach bardziej stonowany kolor, ale po raz kolejny nie wyszło. Czerwień mnie urzekła.
Tym razem delikatny moherowy akryl. Wzór to chyba gwiazdki - nie wiem dokładnie - zobaczyłam zdjęcie, znalazłam opis i poszło. A wyszło coś takiego:






Mitenki są dosyć długie, przynajmniej nie mam już teraz wrażenia, że wiatr hula mi w rękawach :-) Do ozdoby użyłam czegoś co przypomina kwiatki. Oczywiście z kwiatkami ma to mało wspólnego, ale fajnie wygląda. Czapka jest ciut dłuższa, ładnie się układa zwłaszcza jak założy się ją dosyć wysoko pokazując czoło i włosy.
I co najważniejsze - użytkowanie jest bardzo przyjemne. Nic się nie zsuwa, nic nie uwiera.
W tej chwili jestem na etapie robienia brązowego kompletu (gorzka czekolada). Jakoś tylko brakuje mi czasu. Dziubanie po kilka rzędów jest mało ciekawe i mocno deprymujące, ale cóż, mam nadzieję, że do końca tego tygodnia skończę.
I tak jeszcze na boku - zaczyna się nowy tydzień pracy, trzeba sie obudzić po weekendowym lenistwie i cierpliwie poczekać do piątku :-)
Miłego tygodnia!

środa, 14 października 2009

JESIEŃ ŚNIEGIEM SYPNĘŁA

Wczoraj narzekałam...dzisiaj już nie powinnam i nie mogę - słów mi brak na to co widzę za oknem. Nic tylko zaśpiewać "...pada śnieg, pada śnieg, dzwonią dzwonki sań..." :-) Zima w pażdzierniku - ech

Wczoraj w ramach odstresowania się, zabrałam się w końca za kartkę dla mamy. Imieniny Jadwigi zbliżają się wielkimi krokami a ja jak zwykle zostawiam wszystko na ostatnią chwilę.
Ale, to co miałam zrobić - zrobiłam, kartka już została zapakowana i wysłana, dojdzie na czas (chyba że Poczta Polska zawali przez tą wspaniałą pogodę) :-)
Inspiracją do powstania tej kartki był blog Mirabel i jej niesamowite patchworkowe kartki. Tak mnie urzekły, że postanowiłam też coś takiego wymodzić. Wymodziłam i wyszło. Papiery w bardziej stonowanych kolorach z dodatkiem delikatnej koralowej czerwieni i czekoladowego brązu. Ćwieki i tusze od Latarni Morskiej.












Pierwotnie kartka miała przybrać inny kształt, ale z braku papieru wyszło to co wyszło i chyba dobrze się stało :-)
Teraz tylko musze poczekać na reakcję solenizantki.

wtorek, 13 października 2009

MARNIE...

się czuję, gdy za oknem siąpi deszcz a zimno przenika na wskroć...
Protestuję!!!
Mój organizm jeszcze się nie przystosował do takiego zimna. A tu rano trzeba wyjsc do pracy, potem wrócić, ech...jakieś jesienne narzekanie mnie napadło.
Marzę...
marzę o ciepłej czekoladzie, ciastku korzennym, domowym cieple, M. obok mnie i mruczącym Kaszmirze...mmmmmmmm

Zapomniałam o ważnym - o tym Mężczyźnie w tle. Mój ukochany Emmanuel Moire.

wtorek, 6 października 2009

TYM RAZEM...

...malutki notesik - mój pierwszy wytwór tego typu.
Wykorzystałam zwykłe klejone karteczki, papier ryżowy, tekturę i dostępne w mojej szufladzie dodatki - póki co jeszcze ich mało, ale będzie więcej :-) Wewnątrz mała kieszonka z tagiem. Brzegi postrzępione i w niektórych miejscach wytuszowane.











PS. Jesienne candy u Brises - ale cuda :-)


poniedziałek, 5 października 2009

30 WRZESIEŃ

czyli Dzień Faceta :-)
Zazwyczaj mam krótka pamięć do dat i ciągle przypominam sobie za późno o pewnych wydarzeniach. Tak było również i tym razem. Zorientowałam się dzięki koleżance koło południa.
Ale udało się - w domu wieczorem zrobiłam kartkę dla mojego Mężczyzny i muszę przyznać że jestem bardzo zadowolona z efektu końcowego (inspiracja internetowa oczywiście) Zresztą efekt końcowy spodobał się również mojemu M. Był - możnaby rzec - wręcz zachwycony i mocno zdziwiony że to dla Niego (do dat ma jeszcze gorszą głowę niż ja)






A tak w ogóle dopadła mnie paskudna angina, przesiedziałam 4 dni w domu niby zdrowiejąc...jakoś nie widzę efektów tego zdrowienia. Ale dzięki siedzeniu w domu a nie w pracy nadrobiłam trochę zaległości w klejeniu, szyciu, drutowaniu i wielu innych :-)

wtorek, 29 września 2009

FINISH

Udało się! Tak jak sobie postanowiłam, skończyłam czapkę w weekend - przy moich (hmmm) zdolnościach drucianych i raczej powolnym robieniu to naprawdę wyczyn sporej miary :-)
Dwa razy prułam, bo pomyliłam się w liczeniu wzoru (niektórzy postawili sobie za cel przeszkadzania mi i rozśmieszania), ale wyszło. Moja pierwsza czapka robiona na drutach innym wzorem niż podstawowym i mitenki zostały ukończone.


Czapka wykonana wzorem ażurowym o luźnym splocie.






Mitenki z wzorem warkoczowym wykończone zostały szydełkiem.




Zapał trwa nadal i chyba jeszcze się powiększył...Kupiłam kilka motków włóczki, w planach kolejna rzecz do "wydrutowania", tym razem poważniejsza.
Mam nadzieję że już niedługo będę mogła zaprezentowac co nie co :-)

czwartek, 24 września 2009

ZDRUTOWANA

Od kilku dni zdrutowana na maxa :-)
Co jakis czas mam napady polegajace na drutowaniu (czytaj robieniu na drutach). Znowu sie pojawił po jakims roku oddechu. Jestem jak opętana, przegladam, ogladam, kupuję :-)
Póki co na ukończeniu sa mitenki - jeszcze tylko zszycie i wykończenie szydełkiem. Bardzo mi się podobają i już myslę nad dłuższymi i w innym kolorze...Chyba żółtym. Z resztek włóczki mitenkowej powstanie beret taki większy, luźniejszy. Mam nadzieję zrobić go w weekend odpoczywając w domu rodziców...W poniedziałek pokażę efekty, pod warunkiem, że będzie co pokazywać.

Ale kilka minut temu "zakochałam się" w czyms takim
Wszystko byłoby piękne gdyby nie mały szczegól, otóż moje drutowanie jest na podstawowym poziomie, no może ciut wyższym...Więc teraz muszę jakos to wszystko poukładać, żeby opracować jakos wzór no i wymiary.
ufff, życie jest brutalne :-)))

środa, 23 września 2009

MATKA POTRZEBĄ WYNALAZKÓW

Nie jakiś tam wielkich, ale malutkich :-) A właściwie inspiracji. Chodzi mianowicie o kartki. Potrzebowałam swego czasu zakupić coś dla swojej kochanej siostry (rocznica ślubu) I cóż...rynek przepełniony, stojaki gną się pod ilością kartkowych tworów, żaden jednak mi nie spasował. Może gdybym bardziej się zagłębiła, popatrzyła... Dzięki temu jednak wpadłam na pomysł zrobienia kartki samej. Zaczęłam szukać inspiracji i natrafiłam na blog Mamuty (cały jest inspirujący i uwielbiam na niego zaglądać). A w związku z tą inspiracja powstały dwie kartki z bardzo prostych materiałów i ogólnie dostępnych. Dopiero zaczynam swoją przygodę z "tworzeniem", więc kompletowanie w toku.
A póki co pierwsze kolorowe twory:








SŁODKOŚCI...

... u Pestki :-)
Urodzinowe na dodatek - wszystkiego naj!
Ach, jakie i ile tam cudowności - ślinka cieknie na samą myśl o tych cudach:

http://pestki.blogspot.com/2009/09/c-n-d-y-i-notes.html

wtorek, 22 września 2009

STAŚ I STENIA

Dosyć niedawno zostaliśmy zaproszeni na uroczystość 50-lecia ślubu Stasia i Steni i oczywiście mieliśmy poważny problem z prezentem :-)
Połasiłam sie na deco na szkle...Nie jestem pewna czy akurat na to powinnam sie zdecydować tymbardziej że robiłam to po raz pierwszy a czasu też nie było za dużo. Ale cóż, słowo się rzekło. Oto efekty:












Przy talerzu wykorzystałam motyw serwetkowy (nie powiem ile razy go naklejałam :-) ) i papier ryżowy. Natomiast kieliszek obkleiłam tylko papierem ryżowym w kolorze ecru.
Całość wyszła nieźle, chociacż mogłaby lepiej, ale jako zże to pierwsza szklana próba - jest OK.
Zresztą prezent się podobał...

PS. przepraszam za jakość zdjęć - było późno, zmęczenie i złe oświetlenie zrobiły swoje :-)